Jak tak właściwie wygląda zgoda na taki związek? Wydaje mi
się, że u każdej pary indywidualnie. Są tacy co nigdy nie kryli się ze swoimi
poglądami, głośno wypowiadali, komentowali w taki sposób, że dało się odczytać
z tego jak będzie wyglądał związek z nimi. Inni pozowali na dżentelmenów, a
kiedy nastąpił problem z zachowaniem kobiety zaczęli obwieszczać ideologie
domowej dyscypliny. Jeszcze inni przy problemie najpierw dali w tyłek, a potem
wytłumaczyli, że potrafią dać lanie, gdy nadejdzie taka potrzeba.
Skoncentrowałem się na tym jednym aspekcie, ale wydaje mi się, że niesłusznie,
bo DD to nie tylko i nie przede wszystkim lanie.
Zaczyna się zwyczajnie, mężczyzna trafia na kobietę lub to
kobieta wpada na niego. Zaczynają się spotykać, jest im dobrze w swoim
towarzystwie, lubią się, z czasem zakochują i happy end. W bajce, w komedii romantycznej
może i w tym miejscu nastąpiłoby zakończenie, ale w życiu tak naprawdę zaczęcie
poważnego związku, zamieszkanie z sobą, czy stworzenie rodziny to dopiero początek,
a nie zakończenie. Rodzina musi funkcjonować, mieć swojego szefa,
przedstawiciela, zarządcę. Coś jak firma, jeśli każdy pracownik będzie miał
swobodę, nie będzie kontrolowany, a już z pewnością jeśli nie będą wyciągane
konsekwencje z jego błędów, niesubordynacji, nie dotrzymywania terminów to
firma najzwyczajniej w świecie splajtuje. Podobnie jest ze związkiem. Nie
wierzcie w partnerstwo, bo tak naprawdę zawsze ktoś dominuje, może nie w każdej
sprawie, ale jednak. Partnerstwo, to tylko złudzenie. Jest jeszcze jeden model
związku, choć nie wiem jak go nazwać. Chodzi mi o sytuacje, gdy partnerzy żyją
osobno i sobie nie partnerują w niczym, prócz seksie i wspólnych rachunkach.
Ona się jemu nie zwierza, on się jej o nic nie pyta. Każde idzie swoim torem,
ale jest im tak wygodnie, a przynajmniej powinno być skoro się oboje na takie
coś zgodzili.
No i tutaj właśnie dochodzimy do zgody. Myślicie, że przed
zawarciem małżeństwa jakiś facet zapytał „zgadzasz się na to, że będziemy żyli
w partnerstwie?”, albo że kobieta wprowadzając się do chłopaka rzuciła pytaniem
„Nie będziesz mi się do niczego wtrącał, ja tobie też, o której wracam moja
rzecz, o której ty twoja, byle by zachować wierność, zgoda?”. Wydaje mi się, że
prawie nigdy takie pytania nie padają, a związki układają się same w takim, a
nie innym schemacie, w taki, a nie inny rodzaj. Jest to wypracowane przez lata,
miesiące lub tygodnie bycia razem. Tak po prostu wychodzi bez zbędnych pytań i
zbędnych odpowiedzi. Ci panowie, jak i te panie, wiedzą mniej więcej czego mogą
się spodziewać po partnerce/partnerze i godzą się na to. Ta zgoda nie jest werbalna.
Potwierdzenie jest w byciu z kimś mimo jego poglądów i zasad, w nieodejściu, w
trwaniu przy tej drugiej osobie.
Wiele osób zapewne zada pytanie „a co z zastraszona kobietą
i damskim bokserem, ona nie odchodzi, czy się na to godzi?”. Moim zdaniem tak,
jeśli kobieta nie odchodzi to się na to godzi. Nie popieram przemocy wobec
dzieci, bo dziecko jest niewinne, słabe, skazane na dorosłych, ono nie ma
wyboru, ale kobieta zawsze ma wybór. Dlatego kiedy słucham o dziewczynach
dających się prać po twarzy za to, że zupa była za słona, to reaguje słowami „to
jej wybór, gdyby nie chciała to by z nim nie była”. To samo dotyczy nieszczęśliwych
kobiet, które mówią „ja muszę wszystko sama robi, sprząta, gotuje, prasuje,
chodzę do szkoły, pracuje, zajmuje się dziećmi, a on nawet gdy ma wolne, to
zamiast mi pomóc gra na konsoli”. No i czyja to wina, że tak jest? Ten
mężczyzna jest nieodpowiedzialny, zgoda, to akurat jego wina, że nie dojrzał do
założenia rodziny, ale tak naprawdę ta kobieta pohamowała jego rozwój robiąc
wszystko za niego. Ta kobieta też dalej wykonuje wszystkie możliwe pracę, a tym
samym uświadamia go w tym, że tak jest dobrze, że tak jest wygodnie, i że jej
to nie przeszkadza. Ta kobieta jest nieszczęśliwa, ale na swoje własne
życzenie, bo nie potrafi usiąść i porozmawiać, powiedzieć co ją gnębi i gryzie,
co chciałaby zmienić, a może właśnie nie wierzy w to, że zmiana mogłaby
nastąpić.
Teoretycznie w DD powinna nastąpić zgoda kobiety na takie
życie, wyraźne słowo „tak”. Ta zgoda powinna być potwierdzona rozmową, w której
mężczyzna opowie o zaletach i wadach, przedstawi całą ideologie, uzna to za
naturalne, albo podkreśli „albo tak, albo wcale, bo ja sobie innego związku nie
wyobrażam”. Oczywiście powie to delikatniejszymi słowami. W praktyce bywa to jednak różnie (odsyłam do
początku artykułu, gdzie wypisałem kilka możliwości).
Moim zdaniem jeśli mężczyzna naprawdę jest dominujący, ale
nie jest tyranem czy despotą, to kobieta wyczuwa to w nim od samego początku.
Jeśli jest w dodatku troskliwy, opiekuńczy i mu zależy, to również to widać.
Można to dostrzec w takich drobnych gestach jak otulenie własną bluzą, kurtką,
czy też marynarką podczas spaceru, gdy nagle zrobiło się chłodniej. Wtedy można
też się napotkać z pierwszym buntem kobiety pt. „nie potrzebuje twojej kurtki,
nie jest mi zimno”. Facet, któremu nie zależy, albo który jest bardziej
chłopcem niż mężczyzną teraz ustąpi, bo nie chce wdawać się w kłótliwą polemikę
z dziewczyną, która mu się podoba. Jednak ten, który w DD potrafi się odnaleźć
głośno wypowiedziałby swoje zdanie na ten temat i przekonał kobietę do tego by
nie marzła na własne żądanie, z własnej głupiej dumy, czy też kaprysu. Jak by
to zrobił? To zależy indywidualnie od mężczyzny. Moim zdaniem najlepiej w tym
momencie wyrazić swoją troskę, ale także to, że będzie się czasami decydować za
kobietę, dla jej dobra, np. „Kochanie, gdybym uznał, że to nie potrzebne, to
bym tego nie uczynił. Ja nie chcę byś marzła, więc się z tym pogódź i bez
marudzenia, proszę” i tutaj kładzie swoje odzienie na ramionach kobiety.
Oczywiście nie ma sensu dziewczyny do czegoś takiego zmuszać, gdy jest jej
ciepło, ale kiedy widzimy, że drży z chłodu i ma gęsią skórkę, to nie
pozostawia prawdziwemu mężczyźnie wyboru i trzeba postawić na swoim by później
nie pielęgnować chorej, leżącej w łóżku.
Zaczyna się więc drobnymi kroczkami, wręcz drobiazgami. Z
czasem życie nabiera intensywności, jest coraz mniej ich osobno, a coraz więcej
ich wspólnie. Tutaj mężczyzna powinien śmiało pokazywać swoje stanowisko w
większości spraw, ale także wysłuchać kobietę, starać się ją zrozumieć, znać
jej pragnienia, marzenia, cele, bóle przeszłości. Taki mężczyzna musi więc być
godny zaufania, bo dziewczyna nie opowie byle komu o tym co ją gnębi i nie daje
spać po nocach, ani o marzeniach, które przez większość zostały wyśmiane.
Pewnego dnia może nadejść ten pierwszy powód do klapsa, ale
nie jest powiedziane, że musi on nadejść. Ja np. stawiam na rozmowę, a lanie
jest ostatecznością, kiedy wszystkie inne metody już zawiodły. Wyjątkami, chyba
jedynymi, są kłamstwo i narażenie zdrowia lub życia. O wszystkim innym można
porozmawiać, nie podawać kobiecie na tacy gotowych wyjaśnień i oskarżeń, ona
powinna sama do tego dojść, sama wyciągnąć wnioski, szczerze przeprosić. Wtedy moim
zdaniem lanie jest zbędne, jeśli takie przewinienie zdarzyło się po raz
pierwszy. Kobieta to inteligentna istota, rozumie, nie trzeba jej bić by drugi
raz nie popełniła tego samego błędu. Są jednak mężczyźni co uważają inaczej niż
ja. O takich przypadkach napisze Paulina w kolejnym artykule, oraz zaznaczy
swoje stanowisko w sprawie „zgoda na DD”, a ja potem napiszę kilka słów o „laniu
na początek”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz