niedziela, 2 czerwca 2013

5. Zgoda na związek, taki, a nie inny

Zgoda na taki związek
Jak tak właściwie wygląda zgoda na taki związek? Wydaje mi się, że u każdej pary indywidualnie. Są tacy co nigdy nie kryli się ze swoimi poglądami, głośno wypowiadali, komentowali w taki sposób, że dało się odczytać z tego jak będzie wyglądał związek z nimi. Inni pozowali na dżentelmenów, a kiedy nastąpił problem z zachowaniem kobiety zaczęli obwieszczać ideologie domowej dyscypliny. Jeszcze inni przy problemie najpierw dali w tyłek, a potem wytłumaczyli, że potrafią dać lanie, gdy nadejdzie taka potrzeba. Skoncentrowałem się na tym jednym aspekcie, ale wydaje mi się, że niesłusznie, bo DD to nie tylko i nie przede wszystkim lanie.

Zaczyna się zwyczajnie, mężczyzna trafia na kobietę lub to kobieta wpada na niego. Zaczynają się spotykać, jest im dobrze w swoim towarzystwie, lubią się, z czasem zakochują i happy end. W bajce, w komedii romantycznej może i w tym miejscu nastąpiłoby zakończenie, ale w życiu tak naprawdę zaczęcie poważnego związku, zamieszkanie z sobą, czy stworzenie rodziny to dopiero początek, a nie zakończenie. Rodzina musi funkcjonować, mieć swojego szefa, przedstawiciela, zarządcę. Coś jak firma, jeśli każdy pracownik będzie miał swobodę, nie będzie kontrolowany, a już z pewnością jeśli nie będą wyciągane konsekwencje z jego błędów, niesubordynacji, nie dotrzymywania terminów to firma najzwyczajniej w świecie splajtuje. Podobnie jest ze związkiem. Nie wierzcie w partnerstwo, bo tak naprawdę zawsze ktoś dominuje, może nie w każdej sprawie, ale jednak. Partnerstwo, to tylko złudzenie. Jest jeszcze jeden model związku, choć nie wiem jak go nazwać. Chodzi mi o sytuacje, gdy partnerzy żyją osobno i sobie nie partnerują w niczym, prócz seksie i wspólnych rachunkach. Ona się jemu nie zwierza, on się jej o nic nie pyta. Każde idzie swoim torem, ale jest im tak wygodnie, a przynajmniej powinno być skoro się oboje na takie coś zgodzili.
No i tutaj właśnie dochodzimy do zgody. Myślicie, że przed zawarciem małżeństwa jakiś facet zapytał „zgadzasz się na to, że będziemy żyli w partnerstwie?”, albo że kobieta wprowadzając się do chłopaka rzuciła pytaniem „Nie będziesz mi się do niczego wtrącał, ja tobie też, o której wracam moja rzecz, o której ty twoja, byle by zachować wierność, zgoda?”. Wydaje mi się, że prawie nigdy takie pytania nie padają, a związki układają się same w takim, a nie innym schemacie, w taki, a nie inny rodzaj. Jest to wypracowane przez lata, miesiące lub tygodnie bycia razem. Tak po prostu wychodzi bez zbędnych pytań i zbędnych odpowiedzi. Ci panowie, jak i te panie, wiedzą mniej więcej czego mogą się spodziewać po partnerce/partnerze i godzą się na to. Ta zgoda nie jest werbalna. Potwierdzenie jest w byciu z kimś mimo jego poglądów i zasad, w nieodejściu, w trwaniu przy tej drugiej osobie.

Wiele osób zapewne zada pytanie „a co z zastraszona kobietą i damskim bokserem, ona nie odchodzi, czy się na to godzi?”. Moim zdaniem tak, jeśli kobieta nie odchodzi to się na to godzi. Nie popieram przemocy wobec dzieci, bo dziecko jest niewinne, słabe, skazane na dorosłych, ono nie ma wyboru, ale kobieta zawsze ma wybór. Dlatego kiedy słucham o dziewczynach dających się prać po twarzy za to, że zupa była za słona, to reaguje słowami „to jej wybór, gdyby nie chciała to by z nim nie była”. To samo dotyczy nieszczęśliwych kobiet, które mówią „ja muszę wszystko sama robi, sprząta, gotuje, prasuje, chodzę do szkoły, pracuje, zajmuje się dziećmi, a on nawet gdy ma wolne, to zamiast mi pomóc gra na konsoli”. No i czyja to wina, że tak jest? Ten mężczyzna jest nieodpowiedzialny, zgoda, to akurat jego wina, że nie dojrzał do założenia rodziny, ale tak naprawdę ta kobieta pohamowała jego rozwój robiąc wszystko za niego. Ta kobieta też dalej wykonuje wszystkie możliwe pracę, a tym samym uświadamia go w tym, że tak jest dobrze, że tak jest wygodnie, i że jej to nie przeszkadza. Ta kobieta jest nieszczęśliwa, ale na swoje własne życzenie, bo nie potrafi usiąść i porozmawiać, powiedzieć co ją gnębi i gryzie, co chciałaby zmienić, a może właśnie nie wierzy w to, że zmiana mogłaby nastąpić.

Teoretycznie w DD powinna nastąpić zgoda kobiety na takie życie, wyraźne słowo „tak”. Ta zgoda powinna być potwierdzona rozmową, w której mężczyzna opowie o zaletach i wadach, przedstawi całą ideologie, uzna to za naturalne, albo podkreśli „albo tak, albo wcale, bo ja sobie innego związku nie wyobrażam”. Oczywiście powie to delikatniejszymi słowami.  W praktyce bywa to jednak różnie (odsyłam do początku artykułu, gdzie wypisałem kilka możliwości).
Moim zdaniem jeśli mężczyzna naprawdę jest dominujący, ale nie jest tyranem czy despotą, to kobieta wyczuwa to w nim od samego początku. Jeśli jest w dodatku troskliwy, opiekuńczy i mu zależy, to również to widać. Można to dostrzec w takich drobnych gestach jak otulenie własną bluzą, kurtką, czy też marynarką podczas spaceru, gdy nagle zrobiło się chłodniej. Wtedy można też się napotkać z pierwszym buntem kobiety pt. „nie potrzebuje twojej kurtki, nie jest mi zimno”. Facet, któremu nie zależy, albo który jest bardziej chłopcem niż mężczyzną teraz ustąpi, bo nie chce wdawać się w kłótliwą polemikę z dziewczyną, która mu się podoba. Jednak ten, który w DD potrafi się odnaleźć głośno wypowiedziałby swoje zdanie na ten temat i przekonał kobietę do tego by nie marzła na własne żądanie, z własnej głupiej dumy, czy też kaprysu. Jak by to zrobił? To zależy indywidualnie od mężczyzny. Moim zdaniem najlepiej w tym momencie wyrazić swoją troskę, ale także to, że będzie się czasami decydować za kobietę, dla jej dobra, np. „Kochanie, gdybym uznał, że to nie potrzebne, to bym tego nie uczynił. Ja nie chcę byś marzła, więc się z tym pogódź i bez marudzenia, proszę” i tutaj kładzie swoje odzienie na ramionach kobiety. Oczywiście nie ma sensu dziewczyny do czegoś takiego zmuszać, gdy jest jej ciepło, ale kiedy widzimy, że drży z chłodu i ma gęsią skórkę, to nie pozostawia prawdziwemu mężczyźnie wyboru i trzeba postawić na swoim by później nie pielęgnować chorej, leżącej w łóżku.

Zaczyna się więc drobnymi kroczkami, wręcz drobiazgami. Z czasem życie nabiera intensywności, jest coraz mniej ich osobno, a coraz więcej ich wspólnie. Tutaj mężczyzna powinien śmiało pokazywać swoje stanowisko w większości spraw, ale także wysłuchać kobietę, starać się ją zrozumieć, znać jej pragnienia, marzenia, cele, bóle przeszłości. Taki mężczyzna musi więc być godny zaufania, bo dziewczyna nie opowie byle komu o tym co ją gnębi i nie daje spać po nocach, ani o marzeniach, które przez większość zostały wyśmiane.


Pewnego dnia może nadejść ten pierwszy powód do klapsa, ale nie jest powiedziane, że musi on nadejść. Ja np. stawiam na rozmowę, a lanie jest ostatecznością, kiedy wszystkie inne metody już zawiodły. Wyjątkami, chyba jedynymi, są kłamstwo i narażenie zdrowia lub życia. O wszystkim innym można porozmawiać, nie podawać kobiecie na tacy gotowych wyjaśnień i oskarżeń, ona powinna sama do tego dojść, sama wyciągnąć wnioski, szczerze przeprosić. Wtedy moim zdaniem lanie jest zbędne, jeśli takie przewinienie zdarzyło się po raz pierwszy. Kobieta to inteligentna istota, rozumie, nie trzeba jej bić by drugi raz nie popełniła tego samego błędu. Są jednak mężczyźni co uważają inaczej niż ja. O takich przypadkach napisze Paulina w kolejnym artykule, oraz zaznaczy swoje stanowisko w sprawie „zgoda na DD”, a ja potem napiszę kilka słów o „laniu na początek”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz